- Może lepiej wracajmy -powiedziałem i uśmiechnął się. -Chodź dałbym wszystko aby dalej stać tutaj pod tą wierzbą razem z tobą.
- Nasze matki mogą zaczekać -powiedziała tak cicho że prawie nie usłyszałem. Podszedłem znów do niej i objąłem ją w tali. Pochyliłem się nad jej drobną twarzyczką. Dziewczyna zamknęła oczy.
- Nie tym razem moja pani -mruknąłem jej koło ucha i pocałowałem ją w czubek nosa. Zaczęliśmy iść w stronę... Przed siebie bo tak naprawdę to nadal nie wiedziałem gdzie się znajduję. Dziewczyna robiła za przewodnika i to do tego tak uroczego przewodnika. W końcu też doszliśmy do sali audiencyjnej gdzie rozmawiały nasze matki. Spojrzały na nas obydwie tak samo.
- Gdzie się podziewaliście? -spytały.
- Spotkałam służącą i się zagadałam -powiedziała Clary po czym rozwinęła zdanie-potem jakoś spotkałam Kasandra który stał po prostu i oglądał widoki. A potem się zagadaliśmy jednakże w końcu doszliśmy.
- Tak właśnie było -dodałem dosyć niepotrzebnie ale dodałem...
<Ellisabeth?>
- Tak właśnie było -dodałem dosyć niepotrzebnie ale dodałem...
<Ellisabeth?>