-Mhm. Dobrze, Elliesabeth, Kassandrze, pozwólcie. Musimy obmówić jeszcze parę rzeczy, dajcie nam chwilę.
-Oczywiście, mamo.-pochyliłam głowę i wyprowadziłam Kassandra z komnaty. W pewnej chwili chłopak spytał:
-Jakie słowo ci przychodzi na myśl, kiedy na mnie patrzysz?
Po chwili zastanowienia odpowiedziałam:
-Kassander.
-Bardzo śmieszne.
-A tobie?-spojrzałam na niego kokieteryjne spod spuszczonych rzęs.
-Hm... szczęściara.
-Idź precz.-szturchnęłam go.-A tak poważnie.
-Hm... coż... urocza, piękna dziewczyna, która wkrótce zostanie moją żoną.
Zatrzymaliśmy się. Staliśmy na dziedzińcu, dokoła delikatnie wirowały płatki śniegu.
-A ty? Co sądzisz o mnie poważnie?-zapytał. Spojrzałam na niego

-Niesamowity, przystojny, romantyczny i jedyny w swoim rodzaju mężczyzna, którego bedę miała zaszczyt zostać żoną.
Kassander?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz