muza

piątek, 9 stycznia 2015

od Elliesabeth CD Kassandra

Spojrzałam na Kassandra z ukosa i się uśmiechnęłam. Co, jak co, mógł być przystojny, uroczy, romantyczny, szarmancki i dobrze wychowany, ale kłamać to on nie umiał. Przy mojej surowej matce to była podstawowa zdolność. Zaraz po podlizywaniu się. Po tych słowach ktoś mógłby mnie wziąć za wyrodną córkę. Ja naprawdę kocham moją mamę, ale jeśli chce się przy niej normalnie żyć, trzeba się nauczyć pewnych trików. Na przykład umiejętnego kłamania. Moja mama szybko wyłapuje niepewność. Dlatego jest tu tak spokojnie- kiedy jakiś poważniejszy złoczyńca staje przed moją matką i próbuje kłamać, ona to wyczuwa.
-Mhm. Dobrze, Elliesabeth, Kassandrze, pozwólcie. Musimy obmówić jeszcze parę rzeczy, dajcie nam chwilę.
-Oczywiście, mamo.-pochyliłam głowę i wyprowadziłam Kassandra z komnaty. W pewnej chwili chłopak spytał:
-Jakie słowo ci przychodzi na myśl, kiedy na mnie patrzysz?
Po chwili zastanowienia odpowiedziałam:
-Kassander.
-Bardzo śmieszne.
-A tobie?-spojrzałam na niego kokieteryjne spod spuszczonych rzęs.
-Hm... szczęściara.
-Idź precz.-szturchnęłam go.-A tak poważnie.
-Hm... coż... urocza, piękna dziewczyna, która wkrótce zostanie moją żoną.
Zatrzymaliśmy się. Staliśmy na dziedzińcu, dokoła delikatnie wirowały płatki śniegu.
-A ty? Co sądzisz o mnie poważnie?-zapytał. Spojrzałam na niego

-Niesamowity, przystojny, romantyczny i jedyny w swoim rodzaju mężczyzna, którego bedę miała zaszczyt zostać żoną.

Kassander?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz