muza

poniedziałek, 26 maja 2014

Od Sireel -C.D. Florence

Spojrzałam na postać księżniczki. Nie zawsze spotykam tak niezwykłych gości.
- Pani ma, z szacunkiem do twej osoby i rodu twego pieniędzy jakichkolwiek od ciebie przyjąć nie moge. Okradać rodzinę królewską to wstyd i hańba -odłożyłam pieniądze na jedwabną chustke i podałam jej razem z gronostajem.
- Mówiłam, zwrotu nie przyjmuję -powiedziała z uśmiechem.
- Droga pani, nie każ się prosić. Pozwól mi, twemu poddanemu, przeciętnemu handlarzowi ze wsi co sprzedaje te oto podróbki cennej biżuterii ażeby uczciwy żywot wieść bym skóre tą mógł ci podarować, uczyń mi ten zaszczyt o wielka pani - z każdym słowem byłam coraz bliższa klęczenia u stóp księżniczki.
-Nie wygłupiaj się - stwierdziła dziewczyna.
- Jaśnie pani może pozwoli bym pokazał jej piękno naszych lasów?- wyprostowałam się i przywołałam Percheroda do siebie. -Więc jak droga pani?
Ogier odruchowo oparł się na łokciach przednich nóg i pochylił łeb.
- Długo trenowałeś tego konia?- księżniczka spojrzała zdziwiona na srokacza.
- Gdzieżby to, uparte to zwierzę manier na było na dworze poprzedniego właściciela pani. Jak więc, czy uczynisz milady mi ten zaszczyt?-zapytałam kłaniając się, kątem oka spoglądając na kolegów handlarzy. Któregoś musze poprosić o przypilnowanie interesu, wiadomo przecież, że księżniczka jest najważniejsza.

(Florence?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz