Kolejne królestwo i kolejna banda rycerzy. Miałam tego po dziurki w nosie. Pewnego dnia mój ogier zawędrował aż do Clearing Unicorns. Mieście jak powiadają jednorożców. Niestety niebyt w to wierzyłam. Jechałam przez uliczki. Niektórzy rycerze od razu wiedzieli kim jestem. Mój przydomek znano w każdym królestwie.Lecz nie traktowałam tego jak pseudonim lecz prędzej obelgę. Niektórzy gwizdali widząc mnie lecz ja nie zwracałam uwagę. Nie byłam w pracy! Zaprowadziłam konia do jednej ze stajni a dalej szłam na pieszo. Nie miałam sporo pieniędzy by wyruszyć do kolejnego królestwa a kiszki mi marsza grały.Nawet nie zauważyłam jak przed mną pojawił się koń. Stanął dęba a ja upadłam na ziemię. Serce waliło mi jaj młotem. Ktoś zszedł z konia. I podał mi dłoń. Chwyciłam ją i od razu odwróciłam wzrok.
- Dziękuję panie za uratowanie mnie -powiedziałam chodź najchętniej wygarnęłam bym mu jak prowadzi konia skoro prawie mnie zabił!
- Tyle że ciebie omal nie zabiłem -zauważył i dobrze bo wiem że przynajmniej ma mózg!- Więc czemu przepraszasz?
- Gdyż taka osoba jak ja nie może wygarnąć ci że omal mnie nie zabiłeś tą swoją kobyłą?! -warknęłam jednak po chwili się ogarnęłam - po raz kolejny muszę przeprosić...
<Darren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz