muza

piątek, 2 maja 2014

Od Florencee

Kiedy świt nastał, moja niańka obudziła mnie i kazała ubrać się w obcisły gorset oraz suknie i pantofle. Nie przepadałam zbytnio za takim ubiorem bo wolałam spodnie. Niestety nic nie mówiłam by nie zdenerwować starą nianie. Od samego króla miała pozwolenie podnieść na mnie rękę. Nie odeszła ani na krok kiedy ściągnęłam koszulę nocną i zaczęłam ubierać sunię a raczej to służki mnie ubierały. Stara niania zaczęła swój monolog który mnie jakże bardzo obchodził.
- Im młodziej będziesz wyglądała tym więcej młodych lordów ciebie zechce -powiedziała i zacmokała
-A co jeśli ja nie chcę lorda? -spytałam a niania i służki zdębiały.
-Powtórz jeszcze raz -warknęła stara niania - Jesteś kobietą dobrze urodzoną i powinnaś mieć męża dobrze urodzonego. Jesteś następczynią tronu a twój mąż będzie królem. Ty jednak będziesz obok jego boku i będziesz rodzić mu synów którzy przejmą panowanie jako królowie.
- Tyle że ja nie chcę -warknęłam kiedy ubierano mi pierwszą warstwę sukni- Moje życie jest już zapisane a ja nic nie mogę na to poradzić! Może ja nie chcę wyjść za mąż może ja po prostu chcę się potykać na kopie i walczyć na wojnach!
Stara niania niewytrzymała i z całej siły uderzyła mnie w twarz. Spojrzałam na nią z wyrzutem a jedna ze służek wytarła mi kawałkiem materiału krew z mej wargi.
-Jeszcze jedno słowo, a to nie ja ciebie uderzę lecz rycerz twojego ojca -warknęła -A teraz jeśli jesteś gotowa zejdź do swojego ojca.
Skinęłam głową i wśród służek poszłam do sali tronowej. Mój ojciec siedział na żelaznym tronie z partą głową na dłoni. Spojrzał na mnie i się skrzywił. Moja warga musiała paskudnie wyglądać. Dostojnym krokiem stanęłam koło jego tronu i chwyciłam go za dłoń. Po raz kolejny musiałam być z nim na audiencji.
- Stara niania cie tak urządziła? -spytał i delikatnie przejechał kciukiem po mojej wargę wycierając ją od krwi.Skinęłam głową a ten westchnął -Possy...Znaczy Flo jesteś już dorosła i musisz zachowywać się jak na dorosłą kobietę przystało.
- Tato -jęknęłam i spojrzałam na niego oczami pełnymi bólu -Ale ja chce jeszcze jeździć na koniach i bawić się w wojnę a nie wychodzić za mąż...
-Skończyłaś haftować? -spytał lecz widząc moją minę zaśmiał się -Jednak masz moją rękę. Lepiej ci idzie władanie bronią niż haftowanie. A jak śpiew? Przygotowana na dzisiejszy występ?
- Tak tato -powiedziałam i uśmiechnęłam się -To chyba jedyne co odziedziczyłam po mamie.
- Nie tylko bo także urodę i styl poruszania -powiedział -Possy zawsze szła dostojnie a gdy śpiewała wszyscy jak zahipnotyzowani wpatrywali się w nią. Jej suknie ubierała moja matka, a gobeliny przez nią wyszyte wiszą tutaj. Jej obrazy są w komnatach, a gdy tańczyła odpływałem...
-Niestety ja tylko odziedziczyłam głos i jak ty mawiasz urodę -zaśmiałam się a po chwili drzwi się otworzyły i wszedł pierwszy chłop z czapką przyciśniętą do swojego ciała. Pot lał mu się strużkami po jego bladej twarzy. Policzki miał porysowane. Klęknął na kolano. Nie mógł mieć więcej niż 30 lat....
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz