muza

niedziela, 11 maja 2014

Od Sireel

Pierwsze promienie słońca przebijają się przez cienki fragment szarawego materiału, izolującego wnętrze chaty od świata zewnętrznego. Powoli wyczołguje się z objęć ciepłego siana i kieruje się w stronę wolną od słońca z nadzieją, że będę mogła jeszcze trochę pospać. Jednak jak zawsze plany psuje mi donośne prychanie futrzastego olbrzyma.
- Tak tak naruszam twoją przestrzeń..-mruczę i niezdarnie wlokę się w stronę dogasającego ognia. Monotonnie dorzucam trochę chrustu, a następnie zaczynam rozglądać się za czymś do jedzenia.
Po krótkiej obserwacji stwierdzam, że oprócz chmary czarnych punkcików nad reszką wczorajszego królika nie ma tu nic. Ubieram się,biorę łuk i ruszam w poszukiwaniu śniadania do lasu. Mija dłuższa chwila i mały gronostaj czeka obok ognia, a jestem z powrotem. Delikatnie zdejmuje skórę, futro na pewno dobrze się sprzeda.Wkrótce razem z Percherodem jesteśmy na targu, jak zawsze wyjmuję ze starych toreb z owczej skóry rzeczy na handel.
Wciąż jest dość wcześnie, a plac dopiero zaczyna wypełniać się ludźmi. To będzie kolejny długi dzień.

(Zechce ktoś dokończyć?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz