muza

sobota, 31 maja 2014

od Luelle CD Stannis'a


-Mam tylko moją Flyelle-odrzekłam. Roll nadal otwierał i zamykał usta nie mogąc się zdecydować, czy chce powiedzieć to, co chze powiedzieć. Kiedy w końcu się zdecydował, że powie i już w ustach miał piewrszą sylabę, przerwał mu ryk.
Była to wielka niedźwiedzica przy gawrze. Z wnętrza słychać było ciche porykiwania, typowe dla niedźwiadków.
Stanęła na tylnuch łapach, wyższa od któregokolwiek z koni i zaczęła machać w naszą stronę łapami.
-Cóż za piękny łup!-zachwycił się jeden z rycerzy. Wszyscy wycelowali łuki. Chciałam krzyknąć, zaprotestować, wykrzyczeć im w twarz, że nie mogą zabić matki. Ale było za późno. Samica już była najeżona strzałami i padała na ziemię.
-Nie!-wykrzyknełam podbiegając do stworzenia. Z trudem podniosłam jej głowę i spojrzałam w gasnące oczy, w którzych ćmił się tylko promyczek z dawnej dzikości. Jęknęła. Poczułam na twarzy jej oddech, a potem zamknęła oczy i przestała oddchać.
Uwielbialam polowania i w zyciu zabiłam wiele niedźwiedzi, ale nigdy matki z młodymi.
Opuściłam łeb stworzenia z pierwszymi od dawna łzami w oczach i dziwną świadomością, że wiem co teraz zrobić. Podbiegłam do gawry i zajrzałam. W środku była trójka niedźwiedziątek, z czego tylko jedno żywe. To ono tak porykiwało. Skierowało się chwiejnym krokiem do wyjścia, minęło mnie i ponownie wydało z siebie ryczek.
Podeszło do matki i zaczęło ją trącać nosem i lizać po pysku. Rycerze patrzyli na to ponuro. Podniosłam malucha. Jeden z nich sięgnął po łuk.
-Nie ruszaj się, panienko!
-Nie!
W ostatniej chwili uskoczyłam i strzała wycelowana w dziecko trafiła w pień drzewa.
-Na mózg ci padło!? Zabiliśmy mu matkę, teraz je przygarniemy-powiedziałam stanowczo, wskakując na Flyelle. Stannis patrzył na mnie z podziwem. Ukryłam rumieniec tuląc twarz do futerka malucha.
-Nazwę cię Omega-powiedzialam-Bo zostałeś ostatni żywy.

Stannis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz