muza

wtorek, 9 września 2014

Od Kasandra -c.d. Lamii (do Ellisabeth)

Kiedy wreszcie dojechaliśmy to nie żałowałem że wziąłem futro. Było zimno. I kiedy wjechaliśmy na dwór lady zauważyłem jaki on jest ogromny. Do nas wybiegła uśmiechnięta blondyneczka odziana w futra. Zsiadłem z konia i ukłoniłem się przed damą. Dziewczyna oblała się rumieńcem Była urocza. Rozkazałem aby stajenny odprowadził konie do stajni bo moja matka także zsiadła z konia. Kobieta poszła od razu przed siebie a ja wziąłem uroczą blondyneczkę pod ramię. Miała tak błękitne oczy że niejeden by się w nich utopił bądź zgubił. Uśmiechnąłem się. Po raz pierwszy w życiu zobaczyłem swoją narzeczoną a nie powiem że nie ale wpadła mi w oko. Była taka urocza co już wspomniałem ale taka była. Upojony jej wyglądem szedłem tak jak mi rozkawałkowywała przed siebie. W końcu jednak musieliśmy nawiązać konwersacje.
- To miłe że nasze losy się splotły -powiedziałem i wzdrygnąłem się zimna. Jednak te furo które ubrałem nie było zbytnio wystarczające -Zawsze tu tak zimno?
- Zimą jest gorzej -wzruszyła ramionami. -Teraz jest cieplutko.
- Cieszysz się że zabieramy cię do słonecznych miast ? -spytałem a ta przytaknęła. -Wreszcie się opalisz poczujesz promienie słoneczne i usłyszysz szum morza. Poznasz bale a ja co zachód będę cię zabierał na plaże byś zobaczyła piękne zachody. Chyba że nie będę mógł to wtedy poproszę straże żebyś sama poszła.
- Musi być tam pięknie -rozmarzyła się dziewczyna.
- I jest -powiedziałem.
<Elisabeth?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz