- Nie szkodzi -wstałem od stołu, zacząłem się rozglądać czy nikt się nie zbliża i spojrzałem na dziewczynę- Posłuchaj. Nie chcę, abyśmy skakali sobie do gardeł.
- Ja też nie -spuściła wzrok.
- Jak chcesz możesz poćwiczyć w sali balowej. Ja jadę na przejażdżkę.
Dziewczyna jedynie skinęła głową, a ja wyszedłem z zamku do stajni, gdzie stał przygotowany wcześniej Libertad.
Jakiś czas potem pojechałem na pole, niedaleko zamku, gdzie ćwiczyłem walkę. Na ziemi było przymocowanych kilka manekinów, jeżdżąc konno trzeba je wszystkie trącić na ziemię. Co niestety nie jest proste. Przy ostatnim z nich zeskoczyłem z ogiera i nawet po jego obaleniu nie przestałem wbijać ostrza miecza w jego słomiany brzuch. Nagle usłyszałem głos, który wyrwał mnie z transu. Był to Ronan, mój dobry przyjaciel i zarazem prawa ręka, jeśli chodzi o pojedynki.
- Libertad nie powinien się zatrzymywać -zauważył nie zwracając uwagi na moje zachowanie.
- Próbuję go nauczyć biegać samemu na duży dystans...niestety nie wychodzi.
- Podczas bitwy czy wojny to będzie ważne. Będzie musiał uciekać bez ciebie, inaczej go stracisz.
Podszedłem do ogiera i poklepałem go po szyi.
- Na szczęście nic nam nie grozi -kontynuowałem rozmowę i spojrzałem na Ronana.
- Jeszcze nie -burknął pod nosem- Coś cię martwi?
- Nie -rzuciłem i chwyciłem konia za wodze- Wszystko w jak najlepszym porządku. Chodźmy już, niebawem goście się zjawią.
- A kim oni są? -zapytał mężczyzna wsiadając na swego konia.
- Tak zwana śmietanka z Kingdom Kings i Snow Blizzards....-przerwałem pauzą- Niedługo się wybieram w oba, ale wolę, żeby nikt nie wiedział w jakim celu. Wolę, aby zostało to moją tajemnicą.
- Kingdom Kings jest mniejsze od nas -zauważył Ronan i popędziliśmy konie do kłusa.
- Nie wyśmiewaj się z ich wyższości. Może i są od nas gorsi pod względem materialnym. Najważniejsze królestwo nie musi szczycić się bogactwem, ale chwałą.
Ronan przemilczał dalszą część rozmowy i popędziliśmy konie do galopu. Kiedy byliśmy już na miejscu z zamku wybiegło kilka służek.
- Co się stało? -zapytał Ronan.
- Goście niebawem się zjawią -zauważyła Sue- A was nie było.
- Spokojnie -odparłem z opanowaniem- Wszystko będzie gotowe, a jeśli nie to powiedzcie, że się spóźnię.
Ronan zabrał Libertada do stajni, a ja przygotowałem się na nadejście gości, kiedy wychodziłem z komnaty omal nie wpadłem na Nymierie.
- Przepraszam- prawie krzyknęła.
- Nic nie szkodzi. Gotowa na przybycie gości z Kingdom Kings i Snow Blizzards?
Po jej minie było widać, że dopiero teraz się dowiedziała, że gośćmi będą osoby z jej byłego królestwa oraz to najważniejsze. Blondynka gwałtownie się odwróciła i odeszła, jednak złapałem ją za ramię.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? -odwróciła się do mnie i prawie rozpłakała.
- Wybacz, ale doskonale wiedziałem, że się nie zgodzisz. Wolałem to przemilczeć.
Dziewczyna otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, jednak dołączyła do nas Sue z informacją, że goście z obu królestw dotarli.
- Błagam nie możesz się teraz poddać -dodałem.
(Nymieria?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz