muza

niedziela, 29 czerwca 2014

Od Florencee cd. Trevor'a

Spojrzałam na wszystkich. Szczerze to nie wiedziałam, o co chodzi. Był taki ruch jak na przyjęciu zaręczynowym a przynajmniej to mi przyszło do głowy. Cóż za ironia losu, że akurat o tym pomyślałam. Dygnęłam. Trevor odprowadził mnie na moje miejsce a służący odsunął krzesło bym mogła usiąść. Siedziałam po prawic mego ojca a Trevor po lewicy swojego. Kolejny zbieg okoliczności, że siedzieliśmy koło siebie po między królem a lordem. Spojrzałam pytająco na Trevora. Ten miał taką samą minę jak ja. Pogubił się w tym wszystkim. W końcu, kiedy mój ojciec zaczął jeść i ja zaczęłam jeść a co za tym idzie cała reszta. Byłam głodna jak wilk. Chodź to niezbyt mi przystoi to chwyciłam za kurze udo i (niech ciebie szlak trafią dobre wychowanie) zaczęłam je kroić nożem i nabierać mięso widelcem chodź tak bardzo chciałam po prostu chwycić je w dłonie i zjeść. Przeglądałam gości. Sama wyższa strefa i po prostu rodzina Trevor’a. Czułam po prostu czułam, że coś się kroi.
- Po kolacji masz się przebrać. Służąca powie ci, którą suknie i tu wrócić. –powiedział a ja podniosłam brew –To niespodzianka. Naprawdę słońce to niespodzianka i nie mogę ci zdradzić.
- Taka niespodzianka, że nawet Trevor nie wie? –spytałam a ten uśmiechnął się delikatnie. –Wiem masz jeść i się nie przejmować. Zawsze to mówisz tato.
Powiedziałam niechętnie i odwróciłam wzrok w stronę chłopaka wyciągnęłam do niego rękę niezauważalnie a ten ją złapał, bo już skończył jeść. Po kwadransie zostałam niegrzecznie spławiona i odesłana do pokoju. Służka zakasała rękawy. Sukienka, którą miałam ubrać miała straszliwie paskudny gorset, ale za to duł zwiewny i prosty a niewyglądający jak dynia. Wszystko miało kolor brzoskwini. Służka ubrała mnie w nią i założyła gorset. Zawiązując go prawie straciłam dech w piersiach ale naprawdę dzięki czemu zawiązała mi trochę luźniej. Słowy rozczesała i uczesała w bardzo dostojny kok przewiązany szkarłatną wstążką. Wyglądałam nieźle, ale nadal nie mogłam oddychać. Założyłam delikatno pomarańczowe baleriny, po czym ruszyłam. Przez drogę do jadalni próbowałam wyciągnąć z służki, co jest grane, lecz ta nic. Weszłam do jadalni i spojrzałam pytającym wzrokiem na, Tevora który został już wtajemniczony w te całe zamieszanie.
<Trevor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz