To był okropny dzień. NIC. W dosłownym tego słowa znaczeniu
mi się nie udawało. Obudziłem się o standardowej porze i jak
zwykle zszedłem zjeść posiłek z rodzicami. Matka jak na damę
przystało, wyglądała olśniewająco za to ojciec wydawała się
strasznie rozdrażniony.
- Ojcze? Coś nie tak? - Zapytałem
- Nic... - Mruknął - Nie myślałeś może o założeniu rodziny? - Zapytał nagle
- Hę? - Zdziwiony spojrzałem na niego, matka zaś nie przejęła się
mym zdziwieniem tylko dokończyła za ojca.
- Razem z twoim ojcem postanowiliśmy...- Tu wymieniony wcześniej
przewrócił oczami. Popatrzyła na ojca i zaczęła od nowa
- No dobrze. Ja postanowiłam że jesteś już wystarczająco dorosły
by móc założyć rodzinę! Co więcej ja żądam tego od ciebie.
- Ale ja nie chce! - Oburzyłem się. Pierwszy raz którekolwiek z nich
żądało bym założył rodzinę. Wcześniej nawet o tym nie rozmawialiśmy.
- Tu nie ma żadnego ale synu. - Dodał poważnym głosem ojciec.
- Ale dlaczego?
- Ponieważ jesteś naszym jedynym potomkiem. Spójrz na swego
kuzyna! - Zaczęła matka - On jest od ciebie młodszy...
- Tylko o rok! - Wpadłem matce w słowo.
- To nie ma znaczenia że on nawet ma narzeczoną! I to kogo! Twój
wuj wraz z samym królem chcą urządzić im ślub a ty nawet nie masz,
żadnej na oku!
- I dobrze mi z tym! - Powiedziałem i gwałtownie wstałem od stołu
i szybko wyszedłem. Bo jak mam powiedzieć matce i ojcu, że kocham
się w kobiecie która sprzedaje łuki, jest kupcem z Raven Rock?!
Po tej sprzeczce ruszyłem poćwiczyć walkę na miecze z moimi
towarzyszami. Lecz nie potrafiłem się skupić.Bo; jeśli im nie powiem
to moja jakże uparta matka znajdzie mi jakąś młodą Lady lub inną
dziewczynę z szanowanej rodziny a jeśli powiem to nie wiadomo
jak zareagują! Po jakże krótkim treningu postanowiłem się przejść.
Byłem obolały a trening był naprawdę krótki bo chłopaki powiedzieli
żebym poszedł się przejść i wrócił jak mi minie to co mam w głowie,
bo nie da się ze mną trenować. W dodatku Serber gdzieś zniknął i nigdzie
nie można go znaleźć, a mój "kochany" koń Mako gdy chciałem wrócić
na nim do domu zrzucił mnie od razu jak na niego wsiadłem i sam
pognał do domu. Wtedy postanowiłem się przejść. Ruszyłem przed
siebie aż w końcu doszedłem do Klifu zobaczyłem jakąś postać więc
podszedłem bliżej, musiał mnie usłyszeć bo gdy podszedłem już
bliżej on wstał. Był to Aeren Raenertan, Młody Lord Dragon Cave.
Od razu postanowiłem się przywitać - Przynajmniej kultura nie ma
prawa się nie udać.
- Witaj Panie, - Skinąłem głową.
- Witaj... Jak cię zwą? - Zapytał.
- Jestem Rycerzem zwą mnie Ogrem a nazywam się Stannis Viserys
Carvor. - Odpowiedziałem grzecznie. Jeszcze by mi brakowało młodego
lorda mieć na głowie...
< Aeren? xP>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz