-Nie jestem romantyczką-zaczęłam powoli-Nie lubię wygłaszać długich, wzruszających mów. Prosto i krótko mówię co myślę, a w tym wypdaku co...czuję.-wzięłam głęboki oddech. Stałam bardzo blisko mężczyzny, bo kiedy mówiłam powoli podchodziliśmy do siebie. Patrzył mi prosto w oczy, a ja jemu-Stannisie...
-Mamy drewno!-zameldował dumny z siebie dowódca żołnierzyków. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-To świetnie! Dobra robota, panowie. Teraz odwieziecie to drewno do Raven Rock. Później mi powiesz-mruknął.
-Dobrze-odszepnęłam i dodałam głośno-Jedźcie za mną, droga jest długa! Przygotujcie dużo wody dla koni. Flyelle, do mnie.
Klacz podbiegła i nadstawiła się żebym wsiadła.
-Do zobaczenia. Powiesz mi jak rozmowa z ojcem.-pożegnałam Stannis'a i skierowałam klacz przodem.
~~*~~
-Omego, co się ze mną dzieje?-spytałam miśka.-Niezależna, samotna młoda kobieta i nagle zjawia się podrywający żołnierzyna i zawraca jej w głowie. Gdzie w tym logika?
Omega w odpowiedzi wskoczył mi na kolana i polizał w podbródek.
Nie porozmawia się z takim niedźwiadkiem...
~~*~~
Następnego dnia już od rana wyglądałam Ogara. Kiedy słyszałam odgłos kopyt podrywąłam się i szukałam znajomej twarzy. Za ósmym razem naprawdę był to on.
-Stan!-zawołałam radośnie i zbiegłam na parter do drzwi.
Już pod nimi stał.
-Dzieńdobry, Luelle-przywitał się szerokim uśmiechem.
-Jak rozmowa z ojcem?-spytałam od razu sadzając go na jednym z krzeseł przy stole, a sama siedłam naprzeciw.
Stannis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz