muza

niedziela, 29 czerwca 2014

Od Fallon –c.d. Edwarda -(1)

Ciepłe słońce Sumer Sea było w zenicie, kiedy na mojej operze zaczęłam zwiedzać po raz tysięczny okolice zatrzymując się obok miejsca gdzie trenowali rycerze. Westchnęła widząc jednego. Wiedziała, że jej matka nie pozwoli wy wyszła za mąż za rycerza tylko za lorda, ale jeśli już by był rycerz to z lordowskimi korzeniami. Zsiadłam z konia. Chciałam pokazać, że i ja potrafię walczyć na miecze. Chwyciłam jeden. Podeszłam do słomianego rycerzyka. Miecz był idealnie wywarzony i dobrze trzymał mi się w dłoni. Uderzyłam manekina to z jednej do z drugiej strony. Nagle poczułam, że ktoś mnie łapie w tali. Nauczyłam się od ojca, że miecz powinnam opuścić, kiedy się obracam, więc tak zrobiłam. Rycerz ten był piękny a ja tylko westchnęłam głęboko. Jednak musiałam się skupić na tym że chwycił mnie w tali.
- Wiesz że mogli by ci odciąć dłonie –powiedziałam prawdę –Chwyciłeś mnie w tali a ja nawet nie znam twego imienia cny rycerzu. Ty pewnie mnie znasz. Jestem lady Fallon Lancaster.
- Ja jestem Edward Lorian pani –powiedział z uśmiechem –Mogę też dodać, iż panienka źle stoi, dlatego chciałem tylko panienkę poprawić. Dobra postawa równa się nie utracenie jakiejś kończyny.
- Dziękuję, nie wiedziałam –powiedziałam speszona –Czy dobrze trzymam miecz?
Chłopak zaśmiał się i zaczął mnie ustawiać i pokazywać jak się chwyta za miecz i jak się uderza. Pewnie nie jeden nie odważyłby się nawet mi pokazać jak się walczy, lecz on był inny. Zaczęłam więc uderzać w manekin tak jak mi powiedział a ten tylko się zaśmiał.
- Dobrze ci idzie panienko Lancaster –powiedział –Nie jeden młodzik mógłby się od ciebie nauczyć postawy. Pewnie świętej pamięci ojciec cię uczył? Powiem tylko tyle, że wy walkę macie w genach. Twój brat walczy dużo lepiej od mnie powala dużo od mnie starszych rycerzy. Mozę chcesz spróbować prawdziwej walki, ale na tępe miecze, bo nie mam zamiaru cię skrzywdzić.
Skinęłam głową a chłopak poszedł, bo dwa tępe miecze i jeden podał mi. Uśmiechnęłam się delikatnie i natarłam na niego, lecz ten odparował cios i uderzy, lecz ja się obroniłam. Nie chciałam by udawał że ze mną walczy. Chciałam bym walczył tak jak bym była mężczyzną. Nagle udało mi się że upadł lecz ten przy upadku zahaczył o mnie nogą i ja poleciałam na niego. Po czym przyłożyłam mu tępy nóż do gardła.
- Wygrałam –powiedział z uśmiechem, po czym dodałam –Taka walka nie jest wcale fajna a głupia. Nie lubię, gdy ktoś udaje, że walczy ze mną a tak naprawdę daje mi fory. Jeszcze raz teraz pokaż jak naprawdę walczysz Edwardzie.
Wstałam i znów zaczęliśmy walczyć a skończyło się na tym, że to ja leżałam na ziemi a on przykładał mi miecz do szyi. Chłopak wstał i podał mi dłoń. Otrzepałam sukienkę z ziemi. Wiedziałam, że mama mnie zabije w końcu już myślała, że jestem tylko małą papużką powtarzającą to, co ona chce.
- Dziękuję za walkę cny rycerzu –uśmiechnęłam się –Teraz pokazałeś, że umiesz walczyć.
<Edwardzie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz