muza

piątek, 6 czerwca 2014

Od Florence -c.d. Sireel

Rozglądałam się dookoła. Wszystko było takie piękne i idealne zarazem. Odetchnęłam po raz pierwszy od wielu dni pełną piersią i rozkoszowałam się lasem. Jednak coś przerwało nam cisze. Łamiąca się gałąź i to niedaleko nas. Moje serce zabiło szybciej. Instynktownie sięgnęłam pod sukienkę gdzie miałam swój miecz. Chwyciłam go  a dziewczyna podobnie wzięła swą broń. Wyszła grupa dzikusów. Patrząc na nas uśmiechali się szczęściem a w szczególności widząc mój drogocenny diadem na głowie.
- Illiado galop -krzyknęłam na klacz a ta popędziła przed siebie. Grot strzały prawie musnął mój policzek. Sireel pędziła za nami. Musieliśmy ich zgubić wśród drzew. Strach mnie obleciał a strużki potu spływały po policzkach niczym łzy. Dzicy nie dawali za wygraną. Wróciliśmy na główną łąkę a z niej cwałem do miasta.
- O Bogowie my żyjemy -dziewczyna wzniosła ręce ku niebu -Dziękuję wszystkim bogom starym i nowym że trzymali nas w swej piecze.
- Nie ciesz się tak -powiedziałam -Oni nadal są blisko.
Dziewczyna przytaknęła głową. Nadal w dłoni kurczowo trzymałam swój miecz lecz raczej szpadę która bez problemu mogła by przekłuć serce a przy dobrym pchnięciu i mózg. W końcu schowałam ją tam gdzie była przedtem. Wróciliśmy do miasta a dziewczyna od razu powiedziała wszystkim kupcom.
- Dzicy byli tuż koło nas! Było ich 7 może 8. Wielcy jak byki. Próbowałem na nich szarżować jednak wolałem zdrowy rozsądek niż głupią śmiałość i chęć walki -powiedziała
- Dzicy tak blisko? -spytał handlarz który na czas naszego pobytu w lesie pilnował interesów Sireel.
<Sireel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz