muza

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Od Darrena - C.D Nymeri

Niektóre z gwiazd przysłoniły chmury. Nagle zerwał się wiatr i zmusił kwiaty do ruchu.
- Chyba będzie padać -zauważyła dziewczyna i objęła się rękoma.
- Chodź, zimno się robi -dodałem i zabrałem ją do zamku. W samą porę zdążyliśmy wejść do środka, kiedy na szyby spadły pierwsze krople deszczu. Potem było ich tylko więcej. Pożegnałem się z Nymerią, ale mnie jeszcze zatrzymała.
- W pokoju służek jest już wszystko zajęte. Nie ma tam miejsca.
Odwróciłem się do niej.
- Trzeba było mówić -odparłem- Chodź za mną.
Weszliśmy na górę i kroczyliśmy prostym korytarzem omijając wszelkie obrazy namalowane przez dworzan i niekiedy lud. Czasami ktoś przynosił coś od siebie, a ja nie odrzucam żadnego podarunku. Stanąłem przed białymi drzwiami ze złotymi uchwytami i otworzyłem drzwi. Wnętrze było niebieskie z akcentami bieli i złota.
- Pierwsza komnata mojej matki -powiedziałem- Dostała ją od mojego ojca, jak jeszcze tu pracowała. W szafie powinny być jeszcze jakieś ubrania.
- Nie mogę przyjąć tej komnaty -Nymeria stała w bezruchu przyglądając się wnętrzu. Była zaskoczona co poznałem po oczach i twarzy.
- Dobrze w takim razie potraktuj zamieszkanie tutaj jako rozkaz. Po prawej stronie masz nawet własną łazienkę.
Zostawiłem ją i ruszyłem w stronę swojej komnaty, jednak blondynka jeszcze mnie zatrzymała.
- Kim była twoja matka?
- Przybyła tutaj jako handlarka, a została służką. Potem Lady.
Unikając kontaktu wzrokowego odwróciłem się i odszedłem.
(Nymeria?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz