Przeczytałam list dokładnie a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Chodź będzie miał pannę z północy to jednak pannę. A wtedy wreszcie zmądrzeje a ja przejdę na emeryturę chodź raczej będę mu musiała pomagać. Zawołałam swego skrybę i zaczęłam mu dyktować "Szanowna Lamii Oczywiście iż się zgadzam. Lecz wyruszę jutro. Dziś mój syn musi wyjść z szoku. Gdyż to nie łatwe zrozumieć iż za niedługo ożeni się. Oczywiście nie wybiegajmy tak w przyszłość. Przy dobrych wiatrach przyjedziemy w dzień przed pełnią czyli za jakiś tydzień. Przyjedziemy na koniach dlatego też ta droga będzie tyle trwać i mam nadzieje że zgodzi się pani abyśmy przenocowali noc lub dwie pod pani domem. Z poważaniem Lady Sophie" Zapieczętowałam list i kazałam go wysłać a sama pobiegłam do syna. Ten stał na balkonie i wpatrywał się w morze. Spojrzałam na niego. Wyglądał zupełnie jak ojciec.
- Synu -powiedziałam a ten się odwrócił -Właśnie znalazłam ci żonę.
- Tyle że ja może nie chcę żony -powiedział. -A chodź ładna? Zabawna?
- Zapewniam cię kochany że idealna -powiedziałam i objęłam go ramieniem.
<Lamii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz