List dotarł zaskakująco szybko, akurat, gdy rozmawiałem z maestrem, na temat dość naglącej sprawy, związanej z naszym wybrzeżem. Jak się okazało, Lady przyjęła moją ofertę i wystawiła własną cenę. Była dość wysoka, jednakże karaki były tego warte. Sprawę ze skarbnikiem załatwiłem szybko i wszystko mogłoby się wydawać wspaniałe, gdyby nie kolejny list, który zastałem na moim biurku. Mój gniew rozgorzał nie tylko na moich rycerzy, lecz również na ich ostatnie zapewnienia. Udało mi się jednak go opanować i zerknąć na mapę w celu znalezienia sensownego rozwiązania, w wytyczeniu granicy, która mogłaby temu zapobiec. Dotychczas zamiast biec równo z korytem rzeki, przechodziła ona raz na jeden, a raz na drugi brzeg. Jak się okazywało wytyczenie jej po wodach nie zmniejszyłoby terenów lady Sophie, a nawet dodało jej nieznacznie ziemi. Natomiast jako, że nie było w tej okolicy brodu, ani mostów, nie miałem powodu przypuszczać. By ktokolwiek ryzykował poranie przez niezwykle szybki w tamtej okolicy nurt. Pozostawało przesłać tę propozycję, a jednocześnie przedstawić Lady mój własny problem, tyczący się jej rybaków.
Już kiedyś wspominałem o tym, gdyż z problemem spotykam się od kilku lat. Mianowicie naruszana jest granica wód, a co za tym idzie, dochodzi do korzystania z naszych zasobów morskich przez ludzi Lady Sophie. Nie starałem się jej urazić, przedstawiłem jedynie problem i prosiłem o zastanowienie się nad jakimś rozwiązaniem, jeśli takowe mogłoby się odnaleźć. Doskonale pamiętałem, że często zdarzały się już problemy podobne do polowań w lasach za granicami i połowu ryb na naszym terytorium. Nadszedł zatem najwyższy czas, by jakoś zadziałać. Musiała o tym wiedzieć tak samo dobrze jak ja.
Niedługo potem w stronę jej królestwa poleciał kruk, a ja zająłem się pozostałymi sprawami. Skarbiec znacząco nie uszczuplał, a urzędnicy zapewniali mnie, że wydatki nie mają na niego większego wpływu. Handel, który udało nam się rozpocząć z okolicznymi Lordami sprzyjał naszej gospodarce, która rozwijała się szybciej niż ktoś mógłby to sobie wymarzyć. Starałem się wówczas przewidzieć, jakie mogą się okazać posunięcia pozostałych królestw w naszym kierunku. Nigdy nie było to łatwe, ale sądziłem wtedy, iż jesteśmy na to przygotowani, o czym zapewniali mnie moi wszyscy doradcy. Nigdy nie należałem do ludzi szczególnie lękliwych i bynajmniej nie miałem zamiaru zachowywać się w ten sposób.
<Sophie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz