muza

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Od Fallon -c.d. Edwarda

Odwzajemniłam to ale i ja denerwowałam się.
 ~~~~~~~*~~~~~~~~
Ten dzień. Dreptali przy mnie i dreptali. W końcu kiedy musiałam iść do Septu. Wykończenie pracy tych wszystkich ludzi wyglądało pięknie. Biała suknia a włosy zawiązane w wytworny kok przyozdobione stokrotkami. Zobaczyłam go koło wielkiego septona. Wzięłam wielki oddech. Jako że mój ojciec zmarł to mój brat poprowadził mnie przed ołtarz. Ponad 500 ludzi patrzyło tylko na mnie. Myślałam że zaraz zejdę a wtedy będą mieli co pisać o tym ślubie. Oddychałam głęboko niespokojnie. Cała drżałam. Bałam się chodź był to mój dzień. W końcu stanieliśmy przed ołtarzem. Mój brat usiadł koło matki i uśmiechnął się. Edward w swych dłoniach trzymał pięknie zdobiony całun z jego rodem. Patrząc na to poczułam się jeszcze gorzej.
- Okryj pannę młodą i weź pod swą obronę -powiedział septon a ja odwruciłam się.
Poczułam jak całun okrywa moje plecy tworząc pelerynę.
-Miłościwy królu, księżniczko, lordowie ,damy i wszyscy tu zebrani zgromadziliśmy się by w obliczu bogów połączyć ze sobą dwoje ludzi którzy staną się jednym ciałem -przygryzłam wargę -Sercem i duszą. Teraz i na wieki. Powtórz za mną. Ja Edward Lorian.... -powtórzył -Ślubuję ci wierność i miłość oraz że cię nie Opuszczę aż do śmierci.
-Ślubuję ci wierność i miłość oraz że cię nie Opuszczę aż do śmierci. -powtórzył patrząc mi głęboko w oczy.
- Teraz ty panienko. Ja Fallon Lancaster... -powtórzyłam -Ślubuję ci wierność i miłość oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
-Ślubuję ci wierność i miłość oraz że cię nie Opuszczę aż do śmierci. -powtórzyłam.
- Proszę o obrączki -powiedział septon a moja druchna podała nam obrączki. Wymieniliśmy się nimi nadal wpatrując się w swoje oczu. Tylko w nich znajdowałam ukojenie.
- Od teraz aż po kres waszych dni jesteście mężem i żoną -powiedział -A teraz pan młody może pocałować pannę młodą.
Uśmiechnął się delikatni i przyciągnął mój podbródek do swojego. Pocałowaliśmy się ale nie jako osobno lecz już jako jedność. 
~~~~~~~~*~~~~~~~~
Na weselu siedzieliśmy po środku tego wszystkiego. Muzyka grała. Po mojej prawej siedział Edward a po lewej moja matka i mój brat. Po prawej Edwarda siedzieli jego rodzice. Dziś mogłam pić ile tylko chciałam. Muzyka grała piękne ociężałe melodie jaki skoczne. W końcu i wyciągnęłam na parkiet. No można powiedzieć że chyba trochę przesadziłam z piciem jednak nadal wiedziałam co ze mną jest. Jednak przestałam być tą super ułożoną lady chodź przed matką ciągle próbowałam nią być. Grali dość skoczną muzykę. Chciałam by jakoś nas zapamiętali. Zaczęłam wyciągać na parkiet po parze. Wszyscy tańczyliśmy w kole wpierw nie byłam z moim mężem tylko z moim wujem. Po chwili z kowalem którego moja matka darzyła szacunkiem. Na nasze wesele było czymś wielkim. Nawet przybył sam król który też tańczył przez swoją córkę która go wyciągnęła na parkiet. Moja matka coś szeptała z rodzicami pana młodego. Ci myśleli bardzo głęboko i odpowiadali. W końcu wszyscy usiedli. Nawet my usiedliśmy.
- Cóż teraz chyba czas na pokładziny. Czyż nie? -spytała matka króla.
<Edwardzie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz