- Czyli to tak się traktuje wysoko urodzonych tutaj -zagrałam jakże nie miłą ostatnią kart a lord wpadł w gromki śmiech. -Moje imię Emilly Ygrette pierwszą tego imienia pierworodna córka lady Khaleesy i lorda Hanka Ygrette.
- Czego może szukać "wysoko urodzona" w łachmanach i z ze zwierzętami przy boku? Czyż to nie komiczne? Jednak rycerz miał racje łżesz jak pies i to przed moim obliczem -powiedział a jego ton stał się chłodny jak sama północ. -Jak nadal będziesz kłamać to skończy się ma dobroci równie dobrze mogę cię oddać w ręce moich rycerzy. Lecz ja jestem miłościwy i dałem ci schronienie.
- Tylko że to prawda -mój głos się załamał a w gardle poczułam gule -Moja ciotka tu mieszka. Nazywa się Torein Fahr po mężu. Lecz jeśli mnie nie wierzysz to wiedz że ja wiem o swoim rodzie wszystko.Nasz ród ma kruka w herbie i ja mam swojego gdyż każdy z rodziny dostaje na swoje 5 urodziny. Jocel! -kruk wleciał do sali i usiadł mi na ramieniu -Jeśli panie mnie wysłuchasz to opowiem dlaczego poluję i dlaczego pan uważa mnie za kłamcę. Urodziłam się w Kingdom Kings i tam dorastałam w przepychu niczym młoda lady. W wieku 10 lat mój dom stanął z płomieniach mordując mi bliskich. Jedynie co uratowałam to moją klacz Loen na której tu przybyłam. Przez resztę czasu polowałam jednak wiedziałam żeby trzymać się z dala od domu mojej ciotki chodź tak naprawdę widziałam ją dwa razy na własne oczy. Raz 10 lat temu i teraz próbuję jej odnaleźć. Lecz czemu mi pan nie ufa? To pytanie zbyt proste. Gdyż jestem kobietą i do tego kupcem który zwykle jest uznawanym za złodzieja. Więc wierzy mi lord? Jeśli nie to nie potrzebuję strawy ni miejsca do spania. Mogę wyjechać i teraz jako że ja przed twarzą lorda nie skłamała bym.
- Czytałem o "twoim" rodzie. Każdy prawowity potomek ma znamię na łopatce gdyż słowa kobiety nie zawsze muszą być prawdą. Lecz uwierzę gdy zobaczę -powiedział nadal chłodnie.
Przygryzłam wargę. Puściłam rozerwane ramiączko i odgarnęłam włosy by nie przysłaniały znamienia. Odwróciłam się do nich plecami. Teraz to mój kruk był moimi oczami. Znów złapałam ramiączko i poprawiłam włosy po czym odwróciłam się. Spojrzałam prosto w oczy lordowi. Jego syn przypatrywał się dokładnie całej tej sytuacji. Nie patrzyłam na niego. Do sali weszła jego żona. Lord prychnął lecz znów spojrzał na mnie. Nie dawałam za wygraną.
- Skoro jesteś z rodu Ygrette to ile masz lat? Tragedia ta stała się dość dawno a ich córka która także jak reszta rodziny została uznana za zmarłą. -powiedział dość zagadkowo.
- Chodź nie za grzecznie pytać o wiek kobiety. Powiem iż mam lat 18 a tragedia ta stała się gdy miałam lat 10. Przeżyłam gdyż w tym czasie nie było mnie w domu -powiedziałam. -Ja już nie proszę o strawę o schronienie noc a o to żebyś mi panie uwierzył. I to wszystko co chciałam przekazać. Dlatego nie wracając już to sprawy z łupem. Czyż mam uciekać dlatego że upolowałam coś po waszej stronie i chciałam po waszej stronie sprzedać? Czyli że co? Następnym razem może dłoń odetniecie temu co padlinę podniesie by zjeść ją nad ogniskiem po waszej stronie. Można to uznać za to że jestem bezczelna ale niestety taka jestem.
<Aeren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz