muza

czwartek, 28 sierpnia 2014

Od Florencee Cd. Trevora

Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się głupkowato przed tymi wszystkimi ludźmi. Szczerze to trochę się porobiło. Nie mogę mu robić na pięcia bo i tak wie że  *tu spojler* powiem tak. To będzie tak niespodziewane że aż próbowałam powstrzymać śmiech i co najgorsze być poważna. Wzięłam wdech patrzyłam mu w oczy. Jego krzyczały "ja chcę stąd uciec" co sprawiło że wpadłam w dość głośny śmiech i większość ludzi spojrzała na mnie dziwnie a ojciec skarcił wzrokiem. Zrobiłam kaczy dzióbek i zaczęłam udawać że głaszczę się po brodzie. Nie ma to jak wpadać w napad śmiechu kiedy wszyscy od ciebie oczekują abyś była poważna. Niestety tak się nie da.
- Tak, oczywiście że za ciebie wyjdę -powiedziałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. -Chociaż... Jednak nie. Odmawiam. Nie no oczywiście że się zgadzam było by to głupie nie zgodzić się przed... tyloma ludźmi.
Tak i ten zapłon że ich jest więcej niż mi się wydawało i zaczęłam myśleć że jednak to nie był dobry pomysł z udawaniem głupiutkiej dziewczynki to teraz tak mnie widzą. Dziewczynkę która niczego nie bierze na poważnie. I to dosłownie niczego. Westchnęłam a on nałożył mi pierścionek na palec. Nastała cisza co było dziwne bo zazwyczaj na zaręczynach jest... Nie wiem śmiech ,płacz i wszystko inne. Chłopak wstał z ziemi a ja rzuciłam mu się na szyję. Jak już mają mnie widzieć jako dziecko to niech mnie widzą. Musnęłam jego usta i dopiero wtedy nadszedł applause trochę opóźniony ale jednak applause. Wszyscy zaczęli biadolić a my zostaliśmy zmuszeni do tego by usiąść i czegoś zjeść bądź się napić. Sięgnęłam po wino lecz ręka mego ojca ubiegła mnie. Miałam 15 lat, narzeczonego ale i tak zabraniał mi napić się chodź kieliszka. Obraziłam się na niego i wtedy jakże miły Trevor podał mi kieliszek ale to dlatego bo chcieli wznieść toast i zapewne po nim znów mój kieliszek zostanie mi odebrany. Gadanie typu "Kiedy my byliśmy młodzi" czyli nudy lecz gdy się skończyło i już miałam wziąć łyk wina jedyna przyjemność została mi odebrana. No wiecie co?! Zaczęłam wyrywać mój kieliszek z rąk ojca. Zrobiłam na nim minę szczeniaczka. Jedynie pozwalał mi pić tylko raz na rok a rok nie minął. Jednak udało mi się i napiłam się tej cierpkiej przyjemności i na tym się skończyło. Trevor po cichu wyprowadził mnie z sali bo cała rodzina rozgadał się na całego nawet nas nie zauważając co było nieodpowiedzialne z ich strony.
- To gdzie mnie prowadzisz? -spytałam po czym dodałam -Jeśli to ma być coś w rodzaju biesiady z okazji naszych zaręczyn to powinno się nazwać stypą.
<Trevor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz