muza

wtorek, 5 sierpnia 2014

Od Fallon -c.d. Edwarda

- No to bawmy się dalej -zawołał król. -Florencee może pokaż lady Fallon jak pięknie śpiewasz.
- Dobrze ojcze -dziewczyna podeszła do podestu gdzie śpiewali i grali bardowie. Zaczęła śpiewać pięknie wysoko i czysto niczym skowronek. Zamknęła oczy by nie patrzeć na tłum patrzących na nią z podziwem. Po prostu czułam że ona śpiewa nie dla słuchaczy a dla tancerzy. Znów zaczęłam wyciągać ludzi na parkiet. To był mój wieczór i to ja miałam nad nim kontrole nie matka. Ludzie tańczyli i śpiewali a inni się zataczali. Większość zniknęła już o 2 nad ranem. Chodź na przykład księżniczka zniknęła tylko dlatego bo musiała ale większość nadal się bawiła. Siedziałam na swoim miejscu honorowym i kiedy wreszcie wesele się skończyło ledwo patrzyłam na oczy. Ziewnęłam potężnie ale czekało nas jeszcze oglądanie prezentów ślubnych które składały się w większości z pieniędzy lecz odnalazłam w śród nich na przykład piękny miecz dla Edwarda a dla mnie złotą lirę chodź nigdy nie umiałam grać. Były też skromniejsze jak na przykład kołyska pięknie zdobiona czy też piękna kołderka. Była też biżuteria dla mnie i jeszcze więcej broni dla niego.Gdy na to patrzyłam oczy same mi się kleiły a jutro trzeba było napisać podziękowania. Usiadłam na krześle i momentalnie mi się przysnęło.
Obudziłam się na pewno nie w swojej komnacie. Czyli to nie był sen. Spoglądam na Edwarda który też śpi a podbródek ma położony na mojej głowie. Szczęśliwie jestem ubrana w moją koszulę. Oddaje się tej rozkoszy i kładę głowę na jego torsie. Znów próbuję zasnąć lecz gdy tylko przymykam oczy i zapadam w sen słyszę pukanie do drzwi. Obydwoje obudziliśmy się momentalnie. Do pokoju wlazła służka która przyniosła mi moje ubranie na dziś. Spojrzałam na nią wzrokiem typu "Muszę wstać?" Lecz wstałam. Sukienka była taka dość zwyczajna. Bez falbanek zdobień. Po prostu niebieska sukienka. Wzięłam nią i weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak by śmierć na wakacjach. Przebrałam suknie i próbowałam okiełznać moje włosy. Gdy wyszłam mój wzrok natrafił na Edwarda który także się ubierał. Wyglądał podobnie jak ja. Schowałam koszulę pod poduszką jak zawsze robiłam. Razem z mężem wyszliśmy. Spojrzałam na niego z uśmiechem i pocałowałam.
- Dziś będziemy musieli napisać 260 podziękowań -zauważyłam a ten wniósł oczy ku niebu. -Wiem ja też wolała bym jeszcze pospać. Jak myślisz która godzina.
- Po słońcu zgaduję że po 12 -powiedział i ziewnął a ja się zaśmiałam
<Edward?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz